**Drukuj**
**Kategoria: Publikacje**
**Odsłony: 12302**

Pańska Dolina, wieś położona w wydłużonej dolinie opustoszała po czterech kolejnych napadach banderowców, odpartych z dużym wysiłkiem. Placówka samoobrony, na pół zalegalizowana przez Niemców, a założona przez grupę bojowych, nieustępliwych chłopaków, znajdowała się poza wioską, na wzgórku, rozmieszczona w trzech sąsiadujących gospodarstwach, których zabudowania zamieniono w twierdze z okalającymi okopami i rowami łącznikowymi. Położona przy trasie Łuck - Młynów, stanowiła nie tylko doskonały punkt obronny, ale i potwierdzenie nieugiętości Polaków wobec wrogów. Jak gdyby ktoś wysoko dzierżył sztandar z białym orłem. Sztab placówki tworzyli jej organizatorzy: bracia Albert i Teofil Kozłowscy, oraz szef sztabu Tosiek Cybulski. Komendantem był Albert Kozłowski, a Teofil miał bodaj trudniejsze do spełnienia zadanie, coś w rodzaju "ministra spraw zagranicznych". Musiał łagodzić Niemców, a zwłaszcza rozsierdzonego kreisleitera - Schneidera po dokonanym w biały dzień śmiałym wypadzie chłopców z placówki na rozprawę z banderowcami we wsiach Zady i Ostryjów. Właśnie Teofil musiał czuwać nad bezpieczeństwem załogi, żeby niespodziewanym atakiem ze strony Niemców nie została zgładzona w podstępny sposób. Sobie tylko wiadomymi drogami i środkami zdobywał  interesujące go wieści z Młynowa i Dubna. Wielkie zasługi w organizacji oraz działalności placówki mieli bracia Antoni, Wiktor i Wacław Mużyłowie. Antoni, jako podoficer piechoty był organizatorem obrony i wyszkolenia bojowego załogi. Albert Kozłowski i Tosiek Cybulski byli z wyszkolenia artylerzystami. Do placówki dołączyli również bracia: Karabowiczowie, Krotulowie i Biernaccy po spaleniu przez banderowców odległej o 4 kilometry kol. Wygoda, leżącej przy trakcie do Targowicy. W czasie tego pogromu zamordowana została matka Mużyłów. Placówka stała się dla ludności polskiej tego rejonu symbolem hartu i wiary w możliwość uratowania życia tych, których nie dosięgły krwawe ręce "ryzunów". Tam właśnie skoncentrowała się działalność organizacji podziemnej. Tam też krzyżowały się nici łączności z sąsiednimi obwodami ruchu oporu. Pańska Dolina. Sól w oku "atamanów" banderowskich. Widoczny i namacalny dowód bojowości Polaków. Przetrwała już cztery napady tysięcznych hord "ryzunów", uzbrojonych nawet w działko i granatniki. Około stu młodych śmiałków zdołało nie tylko bronić się w samej placówce, ale jeszcze niekiedy zapędzić się w pogoni za banderowcami do odległych wsi ukraińskich, nieomal w serce "Samostijnoji Ukrainy".

Fragment wspomnień Romana Kucharskiego ps. :Wrzos" zapisanych w książce jego autorstwa "Krwawa Łuna". Wyszukał i wstawił: B. Szarwiło.

**Konsola diagnostyczna Joomla!**

**Sesja**

**Informacje o wydajności**

**Użycie pamięci**

**Zapytania do bazy danych**

**Pliki językowe z błędami**

**Wczytane pliki języka**

**Nieprzetłumaczone frazy języka**