Do wolonatriuszy

Poszukujemy wolontariuszy do prowadzenia na FB tematycznych fanpage. Zgłoszenia ślijcie na adresy z zakładki "Napisz do nas".

Szlak bojowy 27 WDP AK

 

Dołacz do akcji

Logowanie

1-go września o świcie zostałem obudzony przez gońca ze sztabu. ?Pan kapitan ma się natychmiast zameldować w dowództwie brygady. Rozkaz szefa sztabu.?.- Cóż pali się tam, że nie mogę się nawet ogolić? - spytałem sympatycznego Janka.?Ano wojna się zaczęła? spokojnie odpowiedział Janek. Wyrzuciło mnie z kwatery jak z procy. Pierwszy widok, jaki zobaczyłem to stojący na stanowiskach obok mojej chałupy Pluton artylerii przeciwlotniczej właśnie w tym momencie otwierający ogień. W górze szły, samoloty, obok których zaczęły rozwijać się szrapnele plutonu.

?Czy Pan zwariował poruczniku? Do kogo pan strzela ? to są nasze samoloty? krzyknąłem do dowódcy plutonu.? Nie Panie kapitanie to są Niemcy?. I rzeczywiście były to maszyny niemieckie. Pierwszych nieprzyjaciół zobaczyłem w powietrzu!

W dowództwie brygady zastałem już zebrany cały sztab brygady. Kapitan dypl. Wojtek Rankowicz oficer informacyjny referował płk. Filipowiczowi meldunki Straży Granicznej. Oficer operacyjny rtm.dypl. Marian Rozwadowski przy telefonie łączył się z pułkami. Z daleka z zachodu słychać głuche serie broni maszynowej. ? Nasza godzina nadeszła.

Była 4.00 dnia1 września 1939 kiedy nadeszły meldunki od wysuniętych poprzedniego dnia do przodu oddziałów. Od podjazdu 19 Pułku Ułanów wysuniętego do miejscowości Rębelica Królewska (płn.skrzydło Brygady) i od Oddziału Wydzielonego 21 Pułku Ułanów ( Pułk wzmocniony jednym szwadronem 12 Pułku), który miął zadanie wysunąć się do Wilkowiecka ( przy granicy państwowej) i w razie uderzenia niemieckiego w kierunku na m.Mokra - Miedzno ? Ostrowy, opóżniać nieprzyjaciela po tej osi, nie dopuszczając do wejścia na obszar trzech wsi Mokra, który to obszar stanowi jakby polanę między lasami nadleśnictwa Grodzisko. Meldunki tych jednostek były prawie identyczne: ?Niemcy przekroczyli granicę państwa. Pod naporem ich czołgów nasze oddziały wycofują się jak im nakazano?. Podobnie brzmiał meldunek od podjazdu Szwadronu Kolarzy działającego na skrzydle południowym. Niemcy nacierają na m. Kłobuck gdzie broni się Batalion Obrony Narodowej 7 Dywizji Piechoty.

Za chwilę nad naszymi głowami pojawiły się samoloty niemieckie po raz drugi i zaczęły bombardować z lotu nurkowego wieś Ostrowy, gdzie znajdowało się miejsce postoju dowództwa Brygady i wieś Miedzno gdzie kwaterował 12 Pułk Ułanów. Z wyciem schodziły w dół na wysokość 50-100 metrów i rąbały bombami każda chałupę i każde dostrzeżone zgrupowanie ludzi i koni. Niektóre po zrzuceniu bomb schodziły ponownie wyładowywały swe karabiny maszynowe. Inne grupy samolotów kierowały się dalej na wschód, skąd z rejonu naszych taborów zaczęły dochodzić odgłosy wybuchów.

Nasz pluton artylerii przeciwlotniczej strzelał jak oszalały i każdy, kto mógł ostrzeliwał je z karabinów ręcznych i lkm. Z daleka z przedpola dochodziły wybuchy prawdopodobnie przygotowanych zniszczeń oraz ogień artylerii. W pożarze wsi Ostrowy i Miedzno w trzeszczeniu słuchawek telefonów i dalekim odgłosie wystrzałów działowych wchodziła do boju Wołyńska Brygada Kawalerii.

Była to godzina rozpoczęcia II- giej Wojny Światowej. Z meldunków wysuniętych oddziałów Brygady od razu stawało się jasnym, że Brygada została zmuszona do przyjęcia boju w niesprzyjających i trudnych warunkach.

Przesunięta dnia 30 sierpnia z rejonu gdzie przygotowała się obronnie, w pobliże granicy, dwoma pułkami to jest połową swych sił, weszła do walki spotkaniowej z jednostkami pancernymi przeciwnika, rozpoznanymi jako 4 Dywizja Pancerna z XVI Korpusu Pancernego. Wołyńska Brygada kawalerii znalazła się na kierunku głównego uderzenia tych jednostek dwoma pułkami pierś w pierś, a resztą Brygady na kwaterach. Około godziny 5.00 wydawało się, że stwierdziwszy siły i kierunek działania niemieckiego korpusu pancernego, jedna logiczną decyzja będzie natychmiast wycofać gros brygady na stanowiska z dnia 29-go to jest w rejonie Brzeżnicy Starej i Nowej. Przyjęcie walki w rejonie Wilkowicko ? Mokra - Miedzno, wydawało się szaleństwem.

Jednak wobec zadania Brygady osłony lewego skrzydła Armii Łódż na wysuniętych stanowiskach i następnie jak największego zyskania na czasie przez wyzyskanie przestrzeni do opóżniania ? dowódca Brygady zdecydował się powstrzymać Niemców na lasach Grodzisko. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z powagi położenia. Nastrój w sztabie Brygady poważny. Telefoniczna łączność funkcjonuje słabo. Radiowe meldunki od Oddziału Wydzielonego do 21 Pułku Ułanów są złe. Pułk ma bardzo duże straty i cofa się z Wilkowicka na m.Mokra. Tu organizuje się dorywczo obronnie, obsadzając zabudowania. Jedynie na wysokim kamiennym wzgórzu pod Wilkowieckiem pozostaje szwadron por. Kantora (263). Broni się zażarcie odrzucając pierwsze fale niemieckich czołgów, które nie mogąc zdobyć wzgórza obchodzą go poza zasięgiem jego broni, kierując się na wielka polanę trzech wsi Mokra. Za ustępującym 21 Ułanów, czołgi nieprzyjaciela obchodzą również broniące się pozostałe pododdziały 21 Ułanów. O godz.7.00 grupa około 16 czołgów dochodzi do stanowisk 2 baterii 2 ? go DAK. Ta bateria i będący w jej osłonie 4 Szwadron 12 Ułanów ( przydzielony do O.W.21 U) rozbijają siedem czołgów. Te czołgi palą się, reszta wycofuje się. Szczególnie skuteczny jest ogień na wprost naszej baterii.Wycofuje się również kompania samochodów pancernych i piechoty, która obeszła zgrupowanie 19 Ułanów, pomiędzy tym pułkiem a wsią Mokra ? odrzucona przez odwodowy szwadron Ułanów Wołyńskich.

Pierwsza runda spotkania jest sukcesem dla Polskiej Kawalerii. Bardzo odważne działanie niemieckiego rozpoznania zostało krwawo ukarane. Ich czołgi przegrupowują się pod Wilkowieckim. Za to artyleria niemiecka rozpoczyna ogień na wsie Mokra i stanowiska DAK-u. Następuje nalot sztukasów. Położenie naszych baterii i szwadronów 21 Pułku Ułanów broniących zabudowań wsi Mokra jest bardzo ciężkie. Straty są coraz większe. Dowódca Brygady decyduje się na wycofanie 21 Pułku Ułanów z przedpola i przesunięcia do tyłu stanowisk konnej artylerii ( dwóch baterii, jedna zostaje na polanie). Celem zamknięcia wyjścia z polany Mokra, dowódca Brygady wysuwa swój odwodowy 12 Pułk Ułanów ze wsi Miedzno do toru kolejowego.

Przeszło cztery godziny jak jesteśmy w walce. Wydają mi się one najdłuższymi godzinami mojego życia. Wydaje mi się, że do zmroku dzielą nas wieki. Te cztery godziny są przedsmakiem tego, co będzie się dziać w przyszłości przez następne 10 dni. Dominującym uczuciem dowódcy i jego sztabu w bitwie własnych jednostek konnych czy spieszonych, przeciwko jednostkom pancernym i zmotoryzowanym jest poczucie przygniatającej bezsilności. To poczucie wypływa ze świadomości braku odpowiednich środków przeciwdziałania na polu walki, z niedostatecznych środków łączności i braku choćby niewielkiej ? pięści pancernej?. Gnębi mnie także niepewność czy reakcja dowódcy w postaci użycia swego odwodu, ognia artylerii, przesunięcia takiego czy innego oddziału na inne miejsce czy kierunek, nie będzie spóżniona i nieaktualna wobec stale i ciągle zmieniającej się sytuacji na skutek szybkości ruchu czołgów.

Uczucie bezsilności powiększa stałe zagrożenie przez lotnictwo nieprzyjaciela, które poluje na miejsca postoju dowództw wskazywane przez szpiegów i dywersantów. W wypadku naszym, mieliśmy tego konkretny dowód, złapawszy na gorącym uczynku wachmistrza ze sztabu, który był szpiegiem niemieckim i fałszywego księdza dywersanta.

W wypadku dowodzenia przez spokojnego i opanowanego dowódcę mającego zaufanie do swych pomocników, znającego charakter i wartość podwładnych i dowódców pułków, oraz uznającego prawo czasu i przestrzeni ? jak te cechy na przykład widziałem u gen.Andersa, - wszystko jest do zniesienia. Inaczej było z płk. Filipowiczem. Człowiek szalenie odważny osobiście, o wielkiej inicjatywie, dynamiczności i energii, dowodził w bitwie w ?konwulsjach? wyładowując jakąś osobista pasję i energię w rozkazach bardzo często niewykonalnych, bez liczenia się z możliwościami oddziałów i realnością na chłodno ocenianej sytuacji.

Nie mogąc wyładować się w bezpośredniej walce z Niemcami, których nienawidził, wyładowywał swa pasję na najbliższym otoczeniu przeklinając i złorzecząc każdemu, kto mu podpadł pod rękę i o byle co. Każdy referent szefa sztabu, oficera operacyjnego, czy informacyjnego, czy mój jako kwatermistrza był do d..., lub g... wart, spóżniony lub fałszywy jeśli mu nie odpowiadał. Szczególnie znęcał się nad dowódcą łączności nieszczęsnym kapitanem Malinowskim z powodu trudności w funkcjonowaniu łączności.

Ta łączność nawiasem mówiąc, była jedną z przyczyn tego właśnie uczucia bezsilności i bezradności dowódcy w bitwie, bo nasze środki oparte na telefonie i niewystarczających stacjach radio, nie zapewniały dowódcy możności efektywnego dowodzenia. Nie był jednak temu winien kapitan Malinowski ani Lewicki szef sztabu, ani Rankowicz oficer informacyjny, na których się skupiła furia dowódcy brygady.

Lepsze bomby sztukasów niż gniew brygadiera ? tak mi powiedział nasz ksiądz kapelan. Sądzę, że dozo miał racji. Najgorsze jednak było słownictwo rozkazodawstwa płk. Filipowicza, inne niż przyjęte i szkolone przez lata w Wołyńskiej Brygadzie, stąd często nie wiadomo było, co rzeczywiście dany rozkaz miał oznaczać i jak go wykonać. Myślę tutaj np. o ukochanym i wyświechtanym rozkazie ? ? PRZECIWNACIERAĆ? czy ?PRZECIWUDERZAĆ? jako jedyna reakcja w trudnych czy beznadziejnych sytuacjach. To było wszystko, co dany oddział miał wykonać. Ale jak przeciwnacierać na czołgi? To się zostawiało danemu dowódcy pułku. JAK, KIEDY, GDZIE I CZYM? Szczęśliwie wszyscy dowódcy pułków Wołyńskiej Brygady, byli doświadczonymi odpowiednio wyszkolonymi oficerami, więc wiedzieli, że nakazane przeciwuderzenia było zwyczajnym samobójstwem, jeśli miało się je wykonywać ?czynnie atakując? czołgi przeciwnika, zamiast przeciwstawiać się obronnie w odpowiednim terenie. Tak też oni pojmowali i wykonywali rozkazy przciwuderzeń.

Tak też chciał wykonać dowódca 12 Pułku Ułanów swe zadanie nakazane o godzinie 8.00. Po zebraniu kilku przydomków do mego nazwiska, które normalnie oznaczają pewne części ciała poniżej pasa, w czasie referowania sytuacji taborów bojowych dowódcy brygady, postanawiam, choć na chwilę uwolnić się od tej dzikiej atmosfery sztabu i pod pretekstem skontrolowania Punktu Opatrunkowego jadę do Miedzna.

Po drodze ?spieszam?się złapany przez bombardowanie lotnicze w tłumie uciekinierów z pogranicznych wsi. Widok jest okropny. Nurkujące sztukasy rąbią bombami i ostrzeliwują z karabinów maszynowych bezbronna ludność. Widzę trupy dzieci i kobiet, nad którymi inni się modlą i przeklinają. Zabite konie połamane wozy ciągnione przez jednego żyjącego konia z trupem drugiego obok w zaprzęgu. Ksiądz rozdający komunię św. Nauczycielka leżąca nad dwiema malutkimi dziewczynkami.

Wraz z por. Fudakowskim ryjemy nosami kryjąc się pod jakimiś stogami. Zaczynam rozumieć nienawiść płk. Filipowicza do Niemców. Klnę Boga, że pozwala na rzeż niewinnych i bezbronnych. Moja klacz ranna wyrwała się z rąk i oszalała ze strachu rżąc z bólu gdzieś poleciała. Nigdy więcej jej nie zobaczyłem ani mojego siodła. Na punkcie opatrunkowym masa rannych z 12 Ułanów. Punkt jest również bombardowany mimo płacht czerwonego krzyża. Dojężdżam do płk.Kuczka, który wraz z adiutantem rtm. Janem Kantym Zbroskim znajdują się w gajówce u wylotu wsi Miedzno. Dowiaduje się od niego, że zamierza się na skrajach lasów Grodzisko i na nasypie toru kolejowego, aby w ten sposób zamknąć wyjście na wschód z polany wsi Mokra. Tu stoją 1- szy i 2-gi szwadron, każdy wzmocniony plutonem karabinów maszynowych i działkami ppanc. 4 ? szwadron, który wrócił z Oddziału Wydzielonego 21 Pułku Ułanów stoi w odwodzie. 3-ci szwadron rtm. Hollaka płk.Kuczek wysyła naprzód dla ubezpieczenia organizowanej obrony. Rtm. Hollak ma zadanie dojść do zachodniego skraju wsi Mokra.

Widoczność na przedpole z miejsca postoju dowódcy pułku byłaby dobra, gdyby nie rosnąca przesłona dymów i kurzu.Przed nami palą się chaty trzech równolegle do siebie leżących wsi Mokra o nazwach Mokra I,II i III. U zachodniego ich skraju widać kilka unieruchomionych przez 21 Pułk Ułanów i baterię DAK-u czołgów niemieckich. Niektóre dymią. Dym tych czołgów i palących się chat, nisko wlecze się po okolicznych polach. Słychać sporadyczne serie karabinów maszynowych, wybuchy pocisków niemieckich w rejonie stanowisk baterii i wystrzały tejże baterii. Strzelają również dwie baterie z przedpola z poza stanowisk 12 Pułku Ułanów. Z przedpola wycofują się w szyku konnym, lużnymi grupami plutony 21 Pułku Ułanów. Z lasu wychodzi szwadron rtm. Hollaka. Na czele patrole bojowe. Za nimi w odległości kilkuset metrów szwadron w kolumnie plutonów w szykach lużnych. Za ostatnim plutonem działko ppanc. Idą kłusem jak na manewrach, szable i lance w dłoniach. Piękna postać rtm. Hollaka, widzę w poczcie za czołowym plutonem. Idą otwartym terenem wzdłóż zabudowań wsi Mokra III. Patrole bojowe znikają mi z oczu. Czołowy pluton dochodzi do zachodniego skraju wsi.

Nagle ...... pluton zderza się z grupa kilkudziesięciu czołgów, nagle wyłaniających się z dymu. Powstaje mieszanina ludzi, koni, czołgów. Jedno wielkie kłębowisko. Czołgi otwierają ogień ze wszystkich karabinów maszynowych. Przewracają się konie i walą z siodeł na ziemię ułani. Rtm. Hollak daje znaki do zmiany kierunku na skraj lasu na zachód od wsi poprzez ziejące ogniem wozy Niemców. Niektórzy ułani starają się ciąć szablami wychodzących z wież dowódców wozów. Działko ppanc. odprzodkowuje i oddaje kilka strzałów, zostaje jednak prawie natychmiast rozbite pociskiem a może przejechane gąsienicami czołgu.

Na rozkaz Hollaka szwadron przeskakuje galopem 500 metrów dzielące go od lasu i tu spiesza się zajmując stanowiska obronne. Niemieckie czołgi uderzają teraz na najbardziej wysuniętą do przodu 2-gą baterię 2 DAK. Broni się ta bateria ogniem na wprost. Ziejąc wystrzałami niszczy kilka czołgów. Objechana ze wszystkich stron, pod ogniem czołgów i artylerii niemieckiej ma rozbite wszystkie cztery działa. Jej obsługa całkowicie wybita. Ucichł jej ogień kiedy ostatnie działo zostało zniszczone i poległ kanonier obsługi ..... jak generał sowiński pod Wolą ... Niedarmo 2 Dywizjon Artylerii Konnej nazywał się Jego Imieniem... Mój dywizjon i ?moja? bateria.

Kosztem tej baterii oraz działania szwadronu Hollaka i broniącego się ciągle jeszcze szwadronu 21 Pułku Ułanów w zabudowaniach wsi Mokra, zostało zatrzymane uderzenie niemieckie w sile około 50 czołgów. Z dużymi stratami wycofały się one na zachodnią stronę wsi i tam zaczęły się przegrupowywać.

Był to decydujący dla nas epizod. Gros 12 Pułku Ułanów zyskało czas i możność przygotowania się do obrony na skraju lasu i torze kolejowym. Dochodziła godzina 10.00. Rolę czołgów przejęła teraz artyleria niemiecka, ostrzeliwując główne stanowiska Hollaka w lesie i broniące środkowej części wsi mokra resztki 21 Pułku Ułanów. Widząc jak doskonale wstrzelała się artyleria nieprzyjaciela rtm. Hollak z lasu przeskoczył do zabudowań wsi Mokra II i tu zabarykadował się obronnie, odsyłając tabun koni z jednym ułanem w las. Również reszta szwadronu Kantora z 21 Ułanów, na wzgórzu pod Wilkowieckiem odparła wszystkie ataki niemieckie od 10 rano do zakończenia bitwy. Wieczorem wróciły oba oddziały- Szwadron Hollaka w sile 2 oficerów i 20 ułanów z umierającym dowódcą.

Epizod zderzenia się szwadronu Hollaka z czołgami, dał początek legendzie o ?szarżach? polskiej Kawalerii na czołgi w 1939 roku. Legenda absolutnie kłamliwa. Było to przypadkowe zderzenie, tak jak je opisałem.

Na wiadomość o natarciu niemieckim na baterię Dak-u i na szwadron Hollaka, Dowódca Brygady nakazał ?przeciwuderzenie? 21 Dyonu Pancernego. Około godziny 10.00 czy może trochę wcześniej wyszła Kompania naszych tankietek z poza ugrupowania 12 Pułku Ułanów. Ruch ten został bardzo szybko powstrzymany przez przeważający ogień czołgów niemieckich, cięższych i lepiej uzbrojonych. 2 tankietki zostały rozbite. To przeciwuderzenie jedynego elementu niby pancernego nie odegrało żadnej roli.

Odnosiło się w danej chwili wrażenie, że Dowódca Niemieckiej Dywizji Pancernej, widząc powodzenie swych czołgów rozpoznawczych, spychających nasze czaty i podjazdy, zdecydował się natychmiast uderzyć siłą około jednego pułku pancernego w ślad za swym rozpoznaniem, tak jak ten pułk szedł pierwszy w kolumnie. To śmiałe działanie zostało krwawo ukarane, bardziej niż pierwsze, które zapoczątkowało walkę.Niestety straty Wołyńskiej Brygady są bardzo duże. Największą jest zniszczenie jednej baterii artylerii konnej. Ogromne straty ma 21 Pułk Ułanów, który dowódca brygady wycofał z Mokrej na lewe skrzydło brygady, tworząc coś w rodzaju rygla za Baonem Strzelców 30 Dywizji Piechoty.

Około godziny 12.00 zaczyna się wzmożona aktywność nieprzyjaciela. Wyraża się coraz silniejszym i celniejszym ogniem artylerii, nowymi nalotami bombowców, tym razem na nasze czołowe elementy, stanowiska DAK-u i koniowodnych oraz pojawieniem się patroli bojowych. Wkrótce zaczynają napływać do brygady hiobowe wiadomości. Nieprzyjaciel rozpoczął natarcie na całym froncie. Naprzód na oba skrzydła Brygady, jakby dążąc do dwustronnego otoczenia. Niemcy atakują ugrupowani w głąb.

Baon strzelców na lewym skrzydle nie wytrzymuje uderzenia Niemców. Kompanie jego opuszczają stanowiska. Na skrzydle prawym 19 Pułk Ułanów skutecznie odpiera natarcia. Jednak z atakujących około trzech kompanii czołgów, dwie obchodzą go, wlewając się w lukę między tym pułkiem a 12 Pułkiem Ułanów.

Sytuacja jest bardzo grożna, o ile bowiem czołgi atakujące baon strzelców są odrzucone na ryglowych stanowiskach przez resztki 21 Pułku Ułanów,- to te sprzed 19 Pułku prą naprzód i grożą wyjściem na tyły brygady. Pułkownik Filipowicz rzuca przeciwko nim swój ostatni odwód ? 2 Pułk Strzelców Konnych i Dywizjon Pociągów Pancernych.

Ja po powrocie z odcinka 12 Ułanów i zameldowaniu o przebiegu akcji, mam bardzo przykre starcie z dowódcą brygady. Płk.Filipowicz pije w miarę rozwoju akcji pije coraz więcej. Widząc, że dostawca alkoholu jest jego szofer a magazyn butelek jest w samochodzie dowódcy, rozbijam cały ten skład, niby przypadkiem. Dostaje za to niesamowite wymyślanie, na które hardo odpowiadam zapominając o całej dyscyplinie wojskowej i szacunku dla starszych. To nie jest dobra zapowiedż wzajemnych stosunków oficera sztabu z dowódcą brygady. A szkoda, bo pomijając pijaństwo i grubiańskie traktowanie nas oficerów sztabu, widzę w płk. Filipowiczu zaciętego dowódcę o dużej i szybkiej decyzji i zmyśle taktycznym. Zobaczyłem to szczególnie przy jego zdecydowanej i odważnej decyzji użycia swego oddziału w odpowiednim momencie.

Tymczasem płk.Filipowicz wypędza mnie z m.p. dowodzenia mówiąc: ?Precz stąd. Do 12 Ułanów. Powiedz Pan Kuczkowi; jeśli 12 Pułk Ułanów się cofnie to oddam go pod sąd. Poinformuj go Pan o moich zarządzeniach dla Strzelców Konnych i pociągów pancernych?.- ?Zasrani sztabowcy- Gówniarze co chcą mnie uczyć? ? dodał jakby do siebie. Pojechałem z ulgą w sercu i od tej pory znienawidziłem zapach koniaku do końca mego życia.

Przebieg akcji rozwinął się następująco: Pociąg pancerny Nr.51 pod dowództwem kpt. broni pancernej Malinowskiego ( pożniejszy zastepca dowódcy 1-go Pułku Pancernego, który poległ w bitwie pod Falaise 9.08.1944) znalazł się na wysokości wiaduktu na torze kolejowym około godziny 13.00-13.30, właśnie wtedy kiedy ten tor przekraczało około kompanii czołgów niemieckich, które obeszły 19 Pułk Ułanów. Nasz pociąg mając dobre warunki ostrzału i korzystając z całkowitego zaskoczenia Niemców rozbił ich doszczętnie. Tylko nieliczne pojazdy w popłochu uciekły do tyłu. Był to drugi rzut batalionu (czy pułku) którego pierwszy rzut już przeszedł przez tor, kierując się na Miedzno i Ostrowy. Pierwszy rzut nadział się z kolei na 2 Pułku Strzelców Konnych i został zatrzymany. Wskutek tego i prawdopodobnie na wiadomość o porażce tylnej kompanii, Niemcy wycofali się z przedpola, dostając się przy tym pod ogień drugiego pociągu pancernego przy przekraczaniu toru kolejowego. Zagrożenie tyłów brygady zostało zlikwidowane.

Po obu stronach wsi Mokra i na ich zachodnim skraju widać masy czołgów (ok.70-80) ugrupowane w głąb. O godzinie 15.00 rusza ich pierwsza fala około 20 wozów. Wolno podchodzą przed 1-szy Szwadron rtm. Suryna. Idą hucząc motorami i strzelając w ruchu z karabinów maszynowych. Druga kompania również około 15-20 wozów, w schodzie na prawo od pierwszej, kieruję się na odcinek 2-go Szwadronu rozrywają się pomiędzy nimi granaty naszych armat 2 DAK-u. Szwadrony na rozkaz płk .Kuczka nie otwierają ognia, aby nie zdradzić przedwcześnie swych stanowisk. Czołgi są już w odległości 300 metrów. Rotmistrz J. Suryn daje znak. Błysk ognia z armatki ppanc i pali się pierwszy czołg. Otwierają ogień wszystkie karabiny ppanc, do tych co podeszły bliżej. Najbliższy czołg zapala się na odległość 30 metrów od linii 1-go Szwadronu. Zapalają się i inne dalsze. Z kilku wozów wyskakuje załoga. Kompanie niemieckie czołowej fali zawracają ? podchodzą natomiast inne tyłowe i z odległości 500-600 metrów otwierają ogień z działek i karabinów maszynowych. Polanę zaściela dym palących się niemieckich wozów i chat wsi Mokra, oraz tumany kurzu wzniecone gąsienicami czołgów i wybuchami granatów. Jest jakby zaćmienie słońca, ale takie, że niebo jest jasne, za to na ziemi panuje mrok. Widoczność bardzo słaba i tylko na najbliższe odległości. Utrudnia to ruch Niemcom, bo niektóre czołgi i plutony tracą kierunek, gubią się i zderzają ze sobą.

Gęstą zawiesinę dymu i kurzu przecinają strugi ognia pocisków świetlnych, wybuchy granatów i płomienie palących się chat i czołgów. Huczy jakby grzmot bez końca. Góruje ogłuszający huk wybuchających granatów niemieckich, wystrzałów czołgów i naszych baterii. A w krótkich przerwach syczą jak osy, pociski broni maszynowej. Tak musi wyglądać dno piekła w chwili gniewu Belzebuba.

Za pierwszą falą Niemców, podchodzi następna. Znowu konwulsyjny ogień na całej linii ... Dochodzi godzina 16.00. Zaczyna brakować amunicji do działek ppanc. Donoszą amunicję dowódca pułku adjutant, bo straty w obsłudze są ogromne. Pozostali tylko celowniczowie i działonowi. Dużo zabitych i rannych w obu szwadronach, ale walczą one z jakąś zaciętością i determinacją dopuszczając czołgi na najbliższą skuteczną odległość swych karabinów ppanc. Szybko się tego nauczyli gdyż tego rodzaju ogień okazał się najbardziej demoralizujący dla wozów niemieckich. Tego rodzaju walka jednak wymaga wspaniałego żołnierza, opanowanego nerwowo i doskonałych strzelców. Takim był żołnierz Wołyńskiej Brygady. Nigdy nie spotkałem się z podobną zaciętością walki w obronie, nawet pięć lat póżniej w Normandii w najlepszych oddziałach niemieckich zahartowanych w wielu bitwach i kampaniach. Często w tym czasie myślałem, że nie chciałbym mieć przeciwko sobie takiego przeciwnika, jakim były szwadrony ułańskie w 1939 roku. W bitwie pod Mokrą, zagrało w pełni wychowanie i wyszkolenie, duch i tradycja Polskiej Kawalerii. Los całej brygady wisiał na cieniutkiej linii dwóch szwadronów 12 Pułku Ułanów z jednym szwadronem w odwodzie. Za linia 12 Pułku nie było NIC. Gdyby ona pękła. Lub została przejechana ? Wołyńska Brygada przestawała istnieć.

Ale ... ona wytrzymała. Nie cofnął się ani nie opuścił stanowiska ani jeden ułan, ani jeden pluton, ani jeden karabin ppanc. ani karabin maszynowy.

Około godziny 17.00 zaczęła walka ucichać. Z polany Mokra zaczęły wycofywać się niemieckie czołgi pod przykryciem ognia artylerii. Na przedpolu brygady pozostawiły około 50 zniszczonych, uszkodzonych lub opuszczonych przez załogi czołgów i drugie tyle innych pojazdów. Dowódca Brygady, w myśl planu działania, nakazał oddziałom po zmroku oderwać się od nieprzyjaciela i przegrupować się na następnych stanowiskach w lasach Łobodna, gdzie brygada przez cały dzień 2 września skutecznie zatrzymuje tę samą 4 Dywizję Pancerną. Nieprzyjaciel naciera ostrożniej przedpołudniem, ale po południu przeprowadza bardzo energiczne natarcie wsparte piechotą, łatwiej niż czołgi poruszającą się w lesie Dochodzi do kryzysu. Zajmujący centrum pozycji polskiej, świeżo przybyły, nie doświadczony 11 batalion strzelców, załamuje się i kilka czołgów przerywa się po szosie aż do przeprawy przez Wartę w ważnych Młynach. 19 Pułk Ułanów natarciem na lewą flankę i tyły nieprzyjaciela przywraca linię obronną.

W czasie dwóch pierwszych dni wojny. I niemiecka dywizja pancerna przejechała się po batalionie Obrony Narodowej broniącym Kłobucka, przyczyniła się do okrążenia i zdobycia Częstochowy, i czołem dotarła do Radomska. W tej sytuacji nakazał dowódca Armii Brygadzie Wołyńskiej opuścić linię rzeki Warty i cofnąć się do rejonu m.Łękawa, aby przesłonić zagrożone od południa skrzydło armii.

Ruch ten został wykonany w ciągu nocy. Nieprzyjaciel nie ścigał. Wyjaśnienie tej niespodzianki przyszło póżniej: 12 Pułku Ułanów stojący w dniu 2.IX na skrajnym, w tył załamanym, lewym skrzydle brygady, nie otrzymał rozkazu odwrotu i wyruszył w ślad za brygadą dopiero rankiem 3.IX. Cofał się schodami, od każdej przeszkody terenowej do następnej, tak by być gotowym w każdej chwili do odparcia natarcia szybszego przeciwnika. Idący za nim oddział nieprzyjaciela meldował swoim przełożonym, że nie może posuwać się naprzód z powodu silnego oporu polskiej brygady.

W nocy z 3 na 4.IX wykonał 2 Pułk Strzelców Konnych udany wypad na czołową jednostkę 1 Dywizji Pancernej nocującą w Kamińsku. Zniszczył szereg pojazdów i przyprowadził jeńców.

Mimo niesłychanych trudów nocnych marszów i całodziennych walk brygada świetnie spełniła swoje zadanie opóżniania nieprzyjaciele przez 10 dni bez przerwy. Szczególnie ciężkim był bój pod Cyrusową Wolą (8.IX) gdzie znalazła się z resztką dwóch batalionów 20 Dywizji Piechoty osaczona przez nieprzyjaciela w niedużym kompleksie lasów. Mimo ogromnej jego przewagi i natarć z trzech kierunków przetrwała do nocy. Po dalszym odwrocie i po walkach w Puszczy Kampinoskiej przeprawiła się przez Wisłę i 12.IX weszła w skład Grupy Operacyjnej.

W dniu 1-go września, Wołyńska Brygady Kawalerii walczyła czteroma pułkami ?konnej? kawalerii przeciwko najnowocześniejszej jednostce nowej wojny, przeciwko 4-ej Niemieckiej Dywizji Pancernej, w sile około 300 czołgów i potężnej artylerii wspartej lotnictwem bombardującym. W bitwie przeciwko polskiej kawalerii, ta dywizja została zatrzymana i poważnie okaleczona. Nigdy więcej, ta dywizja nie okazał początkowej śmiałości i brawury.

Ale i Brygada Wołyńska została poważnie okaleczona krwawymi stratami, które w całości doszły do 25%. Największe poniósł bohaterski 12 Pułku Ułanów Podolskich. Następnym był 21 Pułk Ułanów Nadwiślańskich, który pierwszy przyjął walkę i powstrzymał pierwsze uderzenie niemieckie. On to pozwolił zyskać czasie na odcinku środkowym brygady, na który wyszło główne działanie ognia nieprzyjaciela. Dzięki temu miał 12 Pułk Ułanów czas i możność zajęcia i zorganizowania obrony na dogodnych stanowiskach.

Sądzę jednak, że ze wszystkich oddziałów brygady w dniu 1-go września, 2-gi Dywizjon Artylerii Konnej imienia gen.Sowińskiego najbardziej przyczynił się do odparcia furii niemieckich czołgów. Trudno, bowiem sobie wyobrazić, aby punkt oporu 12 Pułku Ułanów nie zostały rozjechane przez czołgi bez ofiarnego wsparcia baterii DAK-u ? mimo twardej i zdecydowanej obrony pułków ułańskich. Zapłacił za to 2 DAK krwawo. Z 12 dział dywizjonu, pięć zostało rozbitych. Obsługa jednej baterii całkowicie wybita na stanowiskach ogniowych. Stosunkowo mniejsze straty miały 19 Pułk Ułanów i 2-gi Pułk Strzelców Konnych, gdyż znalazły się w bitwie na drugorzędnym kierunku natarcia niemieckiego. Te dwa pułki przejęły ciężar walki następnego dnia. I tak jak dwa ich bratnie pułki w dniu 1-go września pod wsiami Mokra, te w lasach Łobodno okryły się sławą zatrzymując posuwanie się 4 Niemieckiej Dywizji Pancernej.

Bitwa pod wsiami Mokra była największą i najkrwawszą bitwą Polskiej Kawalerii w 1939 roku. Bitwa ta najwyrażniej pokazała wartość ducha i wyszkolenia naszej kawalerii, uosobionej przez ?Żelazną Brygadę Wołyńską?. Bitwa ta zadaje kłam twierdzeniu o bezużyteczności naszej kawalerii na nowoczesnym polu walki. Okazało się bowiem, że nasza kawaleria odpowiednio użyta posiadała warunki skutecznego przeciwstawienia się jednostkom pancernym. Takim warunkami były: wspaniałe wyszkolenie w obsłudze broni, wspaniałe wychowanie żołnierskie oparte na tradycji bojowej oraz zahartowanie człowieka w twardej służbie i bezwzględnej dyscyplinie. Nie kawaleria była bezużytecznym przeżytkiem, i nie wykończył jej nieprzyjaciel. Wykończyły ją w 1939 roku, zadania nierealne, bo niewspółmierne z jej organizacją. Tam zaś gdzie te zadania były choćby w przybliżeniu realne, zostały wykonane z powodzeniem. W walkach opóżniających koń oddał niesłychane usługi. Żadna jednostka piechoty nie była zdolna do prowadzenia walk w dzień i przemarszów nocnych, dłużej niż dwa do trzech dni, kiedy niektóre jednostki kawalerii tego rodzaju działania prowadziły przez 30 dni bez przerwy, zachowując swe związki organiczne i pełną zdolność bojową.

Na przykładzie zdolności Polskiej Kawalerii do prowadzenia walk opóżniających, można by przeprowadzić teoretyczne rozważania na temat ? jak by wyglądał przebieg Kampanii 39 roku gdyby na przykład w Armii Łódż, zamiast dywizji piechoty, były użyte do przesłony koncentracji Odwodów Naczelnego Dowództwa, zmasowane brygady kawalerii, a te same dywizje piechoty pierwszej linii, które rozpadły się pod wpływem zmęczenia zostały przeznaczone i użyte jako siły uderzeniowe na rozpoznanego i częściowo wyczerpanego przeciwnika. Przecież inne brygady kawalerii nie były gorsze od Brygady Wołyńskiej, a ta pokazała, co kawaleria mogła dokonać ? odpowiednio użyta i dowodzona.

Na moim ?Pobojowisku Wspomnień? na zawsze najsilniejszym pozostanie wspomnienie ze służby w Wołyńskiej Brygadzie Kawalerii. Jej przygotowanie do walki. Jej nadludzkie zmagania z przemożną siłą wroga i, w końcu, Jej śmierć na Polu Chwały.

To wspomnienie na tle koszmarnej, przegranej kampanii nie ma posmaku goryczy klęski, ani zawodu zmarnowanych lat, ani wstydu i poniżenia. Przeciwnie, jest to wspomnienie wielkiego, męskiego, zbiorowego CZYNU i dumne uczucie dobrze spełnionej służby w Jednostce Wojska, którą każdy naród mógłby się poszczycić.

Rozdział książki ppłk.dypl. Stanisława Koszutskiego ?Wspomnienia z różnych pobojowisk?.

Wstawił: Bogusław Szarwiło

Kresowy Serwis Informacyjny

Serwis o Wołyniu

Serwis o Kresach

Polecane filmy

Wieczna Chwała Bohaterom

PAMIĘTAJ PAMIETAĆ

Zostań sponsorem serwisu

poprzez zamieszczenie w TYM miejscu swojej reklamy.

Zamówienie banneru reklamowego kliknij TU

Statystyki

**Użytkowników:**
6
**Artykułów:**
509
**Odsłon artykułów:**
4460107

**Odwiedza nas **245 gości** oraz **0 użytkowników**.**

 
Copyright © 2004 r. 27 WDP AK
Wykonano w Agencji Reklamowej Bartexpo

**Konsola diagnostyczna Joomla!**

**Sesja**

**Informacje o wydajności**

**Użycie pamięci**

**Zapytania do bazy danych**

**Pliki językowe z błędami**

**Wczytane pliki języka**

**Nieprzetłumaczone frazy języka**