DZIAŁANIA 27 WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI PIECHOTY ARMII KRAJOWEJ ( Lipiec 1944 r.)
- Szczegóły
- Władysław Filar
- Odsłony: 1556
Okrążenie w lasach parczewskich 15 lipca 1944 r.
Niemcy rozpoczęli wielką akcję pacyfikacyjną p.k. „Wirbelsturm” („cyklon”) przeciw oddziałom partyzanckim zgrupowanym w rejonie lasów parczewskich. W akcji uczestniczyły jednostki zmotoryzowane i konne liczące w sumie około 9 tysięcy ludzi. Niemcy utworzyli trzy zgrupowania operacyjne: południowe - składające się z oddziału kawalerii SS-policji oraz kompanii ze szkoły policji w Trawnikach pod dowództwem kpt. Wallbrandta, nacierające od strony Trawnik; południowo-zachodnie w składzie: I zmotoryzowany batalion żandarmerii, 70 zmotoryzowany pluton żandarmerii, bateria dział i oddział policji z Trawnik pod dowództwem kpt. Kleingebiela, nacierające od strony Piasków Luterskich, Lublina i Lubartowa; północno-zachodnie w skład którego wchodziły: III batalion 25 pułku SS-policji, 71 i 72 zmotoryzowane plutony żandarmerii, szwadron SS-policji, grupy grenadierów i bateria dział pod dowództwem mjr. Lippmana, nacierające od strony Radzynia Podlaskiego, Wohynia i Wisznic. W końcowej fazie akcji z kierunku wschodniego wprowadzone zostały jednostki korpusu kawalerii kałmuckiej. W akcji brały udział również wydzielone jednostki Wehrmachtu.117 Celem akcji „Cyklon” było zniszczenie oddziałów partyzanckich znajdujących się w lasach parczewskich oraz przyległym do nich obszarze i zapewnienie w ten sposób bezpieczeństwa i swobody zaopatrywania wojsk grupy armii „Północna Ukraina”. Działaniami pacyfikacyjnymi objęto obszar o powierzchni ponad 750 km kw. Akcję rozpoczęto 15 lipca 1944 r. w znacznej odległości od skraju lasów parczewskich, która na kierunku południowym wynosiła około 40 km, a na kierunku północnym i zachodnim - 15-20 km.118
DZIAŁANIA 27 WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI PIECHOTY ARMII KRAJOWEJ ( Lipiec 1944 r.)
- Szczegóły
- Bogusław Szarwiło
- Odsłony: 4398
Okrążenie w lasach parczewskich 15 lipca 1944 r.
Niemcy rozpoczęli wielką akcję pacyfikacyjną p.k. „Wirbelsturm” („cyklon”) przeciw oddziałom partyzanckim zgrupowanym w rejonie lasów parczewskich. W akcji uczestniczyły jednostki zmotoryzowane i konne liczące w sumie około 9 tysięcy ludzi. Niemcy utworzyli trzy zgrupowania operacyjne: południowe - składające się z oddziału kawalerii SS-policji oraz kompanii ze szkoły policji w Trawnikach pod dowództwem kpt. Wallbrandta, nacierające od strony Trawnik; południowo-zachodnie w składzie: I zmotoryzowany batalion żandarmerii, 70 zmotoryzowany pluton żandarmerii, bateria dział i oddział policji z Trawnik pod dowództwem kpt. Kleingebiela, nacierające od strony Piasków Luterskich, Lublina i Lubartowa; północno-zachodnie w skład którego wchodziły: III batalion 25 pułku SS-policji, 71 i 72 zmotoryzowane plutony żandarmerii, szwadron SS-policji, grupy grenadierów i bateria dział pod dowództwem mjr. Lippmana, nacierające od strony Radzynia Podlaskiego, Wohynia i Wisznic. W końcowej fazie akcji z kierunku wschodniego wprowadzone zostały jednostki korpusu kawalerii kałmuckiej. W akcji brały udział również wydzielone jednostki Wehrmachtu.117 Celem akcji „Cyklon” było zniszczenie oddziałów partyzanckich znajdujących się w lasach parczewskich oraz przyległym do nich obszarze i zapewnienie w ten sposób bezpieczeństwa i swobody zaopatrywania wojsk grupy armii „Północna Ukraina”. Działaniami pacyfikacyjnymi objęto obszar o powierzchni ponad 750 km kw. Akcję rozpoczęto 15 lipca 1944 r. w znacznej odległości od skraju lasów parczewskich, która na kierunku południowym wynosiła około 40 km, a na kierunku północnym i zachodnim - 15-20 km.118
Bohater zapomniany. Płk Kazimierz Bąbiński zasłużył się Ojczyźnie
- Szczegóły
- Bogusław Szarwiło
- Odsłony: 1840
Kazimierz Damian Bąbiński, ps." Luboń"( vel: Orlica, Maciej Boryna, Zrąb, Krzysztof ) urodził się w Opatowie 29 października 1895 r., syn Rudolfa, Stanisława i Marii z domu Marska. W sierpniu 1914 wstąpił do I Brygady Legionów. Podczas bitwy pod Krzywopłotami, walcząc w II batalionie I Brygady Legionów, został ciężko ranny. Po wyleczeniu ran został skierowany do 5 pułku Legionów Polskich z którym wziął udział w walkach na Wołyniu. 4 lipca 1916 r. Legiony Polskie rozpoczęły pod Kostiuchnówką na Wołyniu walkę z przeważającymi liczebnie wojskami rosyjskimi. Była to najkrwawsza bitwa Legionów, w której poległo lub zostało rannych ok. 2 tys. polskich żołnierzy. Tam też ciężko ranny ponownie został Kazimierz Bąbiński. "Dumny jestem z zachowania się I Brygady w tych bojach pod Kostiuchnówką, chcę zaś wierzyć, że każdy z nas, jak to prawemu żołnierzowi przystoi, wyniósł z tych dni dużo doświadczenia i nauki, gdy tyle dla siebie nowych rzeczy widział, w tylu nowych formach boju brał udział. W kilka dni takiego boju rekrut staje się starym wiarusem, który ma co wspominać i czego uczyć drugich" - napisał w rozkazie z 11 lipca 1916 r. Józef Piłsudski. Jako stary wiarus Bąbiński trafił od grudnia 1916 r. do lipca 1917 r. na kurs oficerski.
SESJA NAUKOWA 27 WOŁYŃSKA DYWIZJA PIECHOTY ARMII KRAJOWEJ
- Szczegóły
- Bogusław Szarwiło
- Odsłony: 1851
W dniu 19 czerwca 1981 r. w Warszawie w siedzibie Instytutu Historii PAN od
była się sesja naukowa poświęcona dziejom 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Zorganizowały ją: Instytut Historii PAN i Instytut Historii Uniwersytetu M. Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W sesji uczestniczyło ponad stu byłych żołnierzy, podoficerów i oficerów dywizji. Na sali między innymi byli obecni: p.o. dowódcy dywizji i dowódca zgrupowania „Gromada” mjr Jan Szatowski — „Kowal”; wdowa po dowódcy 27 WDP AK Janie Kiwerskim Izabela Kiwerska z córką; Zygmunt Górka-Grabowski — „Zając”, dowódca I batalionu 23 pp AK; inspektor rejonu AK Chełm — Władysław Zalewski — „Leśnik”, „Nowina” oraz kilku dowódców kompaniiz poszczególnych batalionów dywizji. Sesja zgromadziła też liczne grono historyków.
Obradom przewodniczył dyrektor Instytutu Historii PAN prof, dr Czesław Madajczyk.
DZIAŁANIA 27 WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI PIECHOTY ARMII KRAJOWEJ - DZIAŁANIA 27 WDP AK NA PODLASIU I LUBELSZCZYŹNIE
- Szczegóły
- Władysław Filar
- Odsłony: 6102
Przejście Bugu Po udanej przeprawie przez Bug mjr „Żegoty” i 1 kompanii I/45 pp., po wschodniej stronie Bugu pozostał drugi rzut kolumny sztabowej pod dowództwem kpt. Tadeusza Klimowskiego „Ostoji” w składzie: 2 kompania I/45 pp., warszawska kompania saperów, kompania łączności i żandarmeria. Pododdziały stacjonowały w rejonie miejscowości Huta. Wysyłane w teren patrole bezskutecznie usiłowały uchwycić pozostałe dwie kolumny - „Kowala” i „Gardy”. W lasach miedniańskich obozowały sowieckie oddziały partyzanckie ze zgrupowania podległego płk. Mirkowskiemu, który był w stałym kontakcie z kpt. „Ostoją”. Płk Mirkowski interesował się losem polskiej dywizji i w rozmowach z kpt. „Ostoją” nakłaniał go do podporządkowania oddziałów polskich dowództwu sowieckiego zgrupowania. W meldunku nr 803 z dnia 4 czerwca 1944 r. kpt. „Ostoja” informuje o tym Centralę: „W akcji na lasy Szack brała udział IV dywizja niem[iecka]. Rozkaz przejścia za Bug przyszedł spóźniony. Tego rodzaju dep[esze] proszę nadawać jako ekspres. Mjr „Kowal” z trzema batalionami i kpt. „Garda” z dwoma przeszli za front. Po otrzymaniu dep[eszy] 130 nie zdążyłem ich zawrócić. Mjr „Żegota” przeszedł Bug 29.V., częściowo się przeprawił, częściowo robi próby płn. Włodawa. Miałem długą rozmowę z pułkownikiem NKWD z oddz[iału] part[yzanckiego] ze ... zadaniami Dzierżyńskiego; przed rozmową były starania ... których kusił karierą Berlinga. Sprawę postawił jasno, że mam do czynienia z organem NKWD będącym w stałej łączności z centralnymi władzami w Moskwie. W rozmowie zasadniczej z pułkownikami ustaliłem zasady współpracy naszej dyw[izji] z armią sowiecką i konieczność podporządkowania się gen. Berlingowi. Wyraziłem obawę by w stosunku do naszych oddz[iałów], które już przeszły front nie wywierano presji.
Rzuciliśmy się ku Prypeci
- Szczegóły
- Zygmunt Maguza
- Odsłony: 1536
Dobrnęliśmy do rejonu frontu nad rzeką 27 maja 1944 r. o świcie. Znamionowały to okablowania, na które natknęliśmy się u skraju rzadkiego już lasu. Ciągnących się po ziemi przewodów było mnóstwo, stało się więc jasne, że niedaleko znajdują się niemieckie placówki. Zrobiło się niebezpiecznie. Na twarzy naszego ukraińskiego przewodnika dostrzegłem trwogę. Wskazał wprawdzie dokładnie, gdzie stacjonuje Wehrmacht i gdzie jest koryto Prypeci, pokazał też mniej więcej, gdzie przerzucony jest mały, oddalony od nas o kilkaset metrów, nadrzeczny most, lecz od tej chwili zaczął kluczyć, zbaczając nieco z obranego szlaku. Coraz mocniej zauważalne było jego zafrasowanie i strach, które przekładały się na nerwowość. Za nic nie chciał się zbliżyć do niemieckich stanowisk, lecz co gorsza, nie poprowadził naszej kolumny do najważniejszego celu, którym był ów mostek. Wytężałem wzrok, by go dojrzeć, i w szarudze wstającego dnia udało mi się – w oddali majaczył jego niewyraźny kształt. Nagle, zupełnie niedaleko, zaterkotał telefon. Jazgotał głośnym, natarczywym dźwiękiem. Zaskoczony, natychmiast zdałem sobie sprawę, że tuż obok znajdują się nieprzyjacielskie bunkry lub schrony. Instynktownie skierowałem lufę karabinu w stronę dochodzącego odgłosu i już miałem nacisnąć spust, gdy posłyszałem szum z pobliskich krzaków – to nasz ukraiński przewodnik dał nura w gęstwinę rosnących opodal krzewów. Umknął, nim się zreflektowałem. W okamgnieniu podjąłem decyzję, by ruszyć biegiem, lecz nie za uciekającym, a do miejsca, skąd dobiegało dzwonienie. Po chwili dopadłem zbudowanego z drewnianych bali, osadzonego w ziemi bunkra. Kiedy wpadłem do środka, byłem gotowy na najgorsze, igrałem ze śmiercią.